5 strefa, czyli czy aby na pewno jesteśmy jeszcze w Londynie??

Dzisiaj chciałam Wam pokazać coś zupełnie innego niż w poprzedniej notce - zamiast wieżowców niewielkie bliźniacze domki, zamiast pędzących po torach kolejek rodzinne auta, zamiast ważniaków w garniturach zwykłych ludzi czekających na autobus. Dom, w którym spałam mieści się w 5 strefie Londynu, w gminie (tzw. Wielki Londyn dzieli się na gminy) Barking i Dagenham. Kilka pierwszych zdjęć to leżąca w tej gmienie dzielnica Becontree, w której właśnie mieszkałam. Wysiadałam na stacji metra o tej samej nazwie (i musiałam jeszcze jechać kawałek autobusem). W dzielnicy tej naprawdę łatwo się zgubić - z jednej strony dlatego, że wszystkie domki są niemal takie same, z drugiej dlatego, że zwykłe mapy Londynu kończą się na długo przed granicami gminy Barking i Dagenham. Lokalizacja sprawia wrażenie uroczego, sennego, angielskiego miasteczka gdzieś na prowincji, a w nocy pomiędzy wystawionymi przed domy koszami na śmieci biegają głodne lisy. Miejmy nadzieję, że nie wściekłe. Na wielu domach podziwiać możemy płaskorzeźby przedstawiające zwierzęta, na innych różnego rodzaju napisy. Ten, który pokazuję Wam na jednym ze zdjęć głosi "strzeż się dzieci", w manierze, w jakiej byłoby napisane "uwaga, groźny pies". Poczucie humoru to podstawa! Poza tym zobaczyć możecie wąskie uliczki, którymi kluczą piętrowe autobusy - niekiedy naprawdę jest ciasno. Zapraszam na tę krótką podróż po przedmieściach Londynu, a już w następnej notce dla równowagi wezmę Was do City of London, czyli kolejnego biznesowego centrum Londynu - obok Canary Wharf oczywiście. 














Etykiety: , , , , ,