Edynburg, czyli królewskie miasto z górą w środku

Mój pierwszy pobyt w Edynburgu trwał kilka godzin - trzy, może cztery. Tyle wystarczyło, żebym zakochała się w tym mieście od pierwszego wejrzenia, żeby oczarowało mnie swoją różnorodnością i spójnością zarazem, swoją bogata historią i czerpaniem z nowoczesności. 

Edynburg jest obok Londynu najchętniej odwiedzanym przeze mnie europejskim miastem. Chociaż znacznie mniejszy (niespełna 500tyś. mieszkańców) to jednak oferuje wszystko, czego od współczesnej metropolii oczekiwać należy. Powierzchnia miasta zajmuje 263km2 czyli niewiele mniej niż Wrocław i wydaje mi się, że to nie jedyne podobieństwo, które możemy w tych dwóch miastach znaleźć. Oba miasta to tętniące życiem metropolie o bardzo wysokim współczynniku jakości życia - miasta bardzo "liveable", jakby to powiedzieli anglojęzyczni urbaniści. Ponadto obie te metropolie słyną z odbywających się co roku interesujących festiwali i imprez, które ściągają tysiące przyjezdnych oraz uwagę mediów całego świata.

 

Ulice Edynburga pełne są turystów, studentów i uśmiechniętych mieszkańców, którzy każdą wolną chwilę chętnie spędzają na soczyście zielonej trawie u podnóży zamku królewskiego. Edynburski zamek może nie jest najpiękniejszym zamkiem Wielkiej Brytanii, niewątpliwie jest jednak jednym z najstarszych i najpotężniejszych. Niesamowite wrażenie sprawia jego położenie na 120 metrowym, skalistym wzgórzu pochodzenia wulkanicznego, w samym centrum miasta. Z parku u podnóży zamku na szczyt wzgórza dostać się można bardzo szybko, jest to jednak wspinaczka, która nawet u młodej osoby może wywołać zadyszkę. Warto jednak wybrać tę drogę, ponieważ pod górę w tym mieście jest niemal wszędzie i trening nam się przyda. Widoki ze szczytu zrekompensują jednak wszelkie trudy.




 
Ze wzgórza zamkowego podziwiać możemy panoramę niemal całego miasta, a także kolejną górę w środku miasta - Górę Artura (Arthur's Seat). To właśnie bliskość natury, wdzierającej się niemal w ścisłe centrum tego wiekowego miasta sprawia tak ogromne wrażenie na przyjezdnych. Oba wzgórza dzieli od siebie tylko mila. Królewska Mila. 








Królewska Mila (Royal Mile) to najsłynniejsza ulica Edynburga, łącząca z jednej strony zamek królewski, z drugiej Pałac Holyrood, czyli chyba drugi najbardziej znany budynek miasta. Spacer ta ulicą jest po prostu obowiązkowy kiedy jesteś w Edynburgu, trzeba się więc przygotować na ogrom wrażeń architektonicznych z jednej strony, z drugiej na przeciskanie się pomiędzy innymi turystami. Sam Pałac Holyrood jest także wart zobaczenia, dlatego warto wykorzystać okazję jeśli akurat nie wypoczywa w nim nikt z członków rodziny królewskiej. Królowa Elżbieta wpada tu regularnie na początku lata aby spędzić tydzień pełen królewskich obowiązków oraz wypocząć w apartamentach z widokiem na Górę Artura. Królowa wie co dobre. Do pałacu przylegają też piękny ogród oraz ruiny opactwa.


Kiedy jesteśmy już przy Holyrood nasze kolejne kroki skierować powinniśmy nie gdzie indziej a na Górę Artura. To wznoszące się na wysokość 251 metrów i odległe o jedynie 1,5 kilometra od zamku wzgórze jest najpopularniejszym w Edynburgu terenem spacerowym, chociaż wejście na szczyt to raczej spacer dla zaawansowanych. Więcej zdjęć tego wspaniałego miejsca w następnej notce. 

Edynburg jest miastem niezwykłym, miastem z duszą, gdzie z każdego zakątka, z każdej wąskiej uliczki czają się duchy przeszłości. Jednocześnie jest to miasto inspirujące pod tak wieloma względami! Miłośnicy architektury każdej epoki znajdą tu coś dla siebie, zaś wielbiciele dobrej, granej na żywo muzyki przepadną po wejściu do pierwszego z brzegu baru z muzyką na żywo. Edynburg to także wspaniałe miasto dla miłośników literatury z dreszczykiem. Urodził się tutaj Arthur Conan Doyle - twórca serii o Sherlocku Holmesie, zaś Ian Rankin - jeden z poczytniejszych brytyjskich autorów kryminałów - umieścił w mieście akcje wielu książek z serii o detektywie Rebusie. Zresztą miasto ma kryminalną przeszłość nie tylko w sensie literackim - w okresie wiktoriańskim żyli tu najsłynniejsi złoczyńcy Wielkiej Brytanii. Jeśli tego wszystkiego Wam mało to wiedzcie, że właśnie w jednej z edynburskich kawiarni zrodził się w głowie J.K. Rowling pomysł na serię o małym czarodzieju Harrym...W zasadzie trudno się dziwić - stolica Szkocji to miasto tak magiczne, że kiedy raz tu przyjedziesz rzuci na ciebie urok na zawsze...


















Do Edynburga z Polski lata Ryanair, natomiast w Wizzairem dolecieć możemy do także wartego zobaczenia Glasgow, skąd za grosze (pennies) przyjedziemy do stolicy MegaBusem, czyli takim ichnim polskimbusem.pl. 
Wybór noclegów jest spory, także pod względem stosunku jakości do ceny. W pokoju wspólnym (tak zwane "dorm") miejsce dostać można już od 40zł, zaś pokoje prywatne kosztują już od 80zł za noc. Są też takie przyjazne hostele jak Light House Hostel (www.lighthousehostel.co.uk), w których wygospodarują ci miejsce w salonie, jeśli w wyniku niefortunnego zbiegu zdarzeń nie masz gdzie spędzić nocy...
O wizycie w Edynburgu można pomyśleć już wczesną wiosną, jako, że klimat jest tam łagodniejszy niż w Polsce, a samo miasto jest najcieplejszym w Szkocji. Wszystko to sprawia, że w lutym często kwitną tu już krokusy, zaś w kwietniu śmiało można już chodzić w krótkim rękawku.  

Etykiety: , , , , , , , , , , ,